Kilka miesięcy temu (na ślubie naszych znajomych!) podeszła do nas para, która prowadzi w naszym kościele kursy przedmałżeńskie z pytaniem czy nie chcielibyśmy się też zaangażować w ‚służbę małżeńską’. Dość mocno się zdziwiliśmy bo dopiero (już!) za 3 tygodnie mija pierwsza rocznica naszego ślubu i w żadnej mierze nie czujemy się wykwalfikowani do takiej roli. Tamci stwierdzili, że chodzi przede wszystkim o dzielenie się doświadczeniem jakie zdobyliśmy przed i po ślubie. No i oczywiście otrzymalibyśmy odpowiednie szkolenia.
Temat trochę stanął w miejscu, ale od tego czasu regularnie modliliśmy się, mówiąc Bogu, że jeśli On chce, żebyśmy w taki sposób Mu służyli, to niech się dzieje! Sami zresztą od jakiegoś czasu rozmawialiśmy o tym, że dobrze byłoby robić coś razem dla Pana Boga!
No i w zeszłym tygodniu znów się coś ruszyło! Rozmawialiśmy wstępnie z tą samą parą, a także z inną, która prowadzi tą służbę w naszym kościele. Wszyscy są bardzo pozytywni. Ponoć są jeszcze jakieś procedury, polegające na tym, że musi nas ‚zatwierdzić’ nasz pastor i główni liderzy okręgowi, którzy odpowiadają za ten kurs. Ale mamy czas, szczególnie, że T. jest teraz na etapie szukania nowej pracy, a nie wiadomo też co z moją, więc wszystko po kolei…!
Ale dobrze jest czuć, że coś tam powoli się wykluwa i być może to jest to, do czego powołuje nas Pan Bóg w przyszłości jako parę. Będziemy aktywnie czekać!:)