Tego ranka, kiedy to zdjęcie zostało zrobione, zrobiłam test ciążowy.
Kolejny raz wyszedł negatywny. Pamiętam jak było mi smutno. Mąż mnie pocieszał, mówiąc, że w odpowiednim czasie zobaczymy dwie kreski; że Pan Bóg ma wszystko pod kontrolą. Że On wie najlepiej kiedy będzie Ten czas. Słuchałam i przyjmowałam to wszystko, ufałam, ale moje serce ciągle krzyczało w środku ‚ale kiedy Panie?’
Czekanie na coś, czego bardzo pragniemy to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy dla wierzącej osoby. Bo z jednej strony ufasz, modlisz się, wiesz, ze Bóg chce dla Ciebie tego co najlepsze, a z drugiej co jakiś czas (często), odzywa się w Tobie niepokój, zniecierpliwienie, gorycz…
I chociaż tego ranka jeszcze tego nie wiedziałam, nasz czas czekania dobiegał końca…
Chociaż moje emocje krzyczały co innego, to tego dnia, po raz kolejny musiałam podjąć decyzje o tym, żeby oddać moje marzenie Jemu.
Musiałam (jakkolwiek mega to było trudne), oddać Mu moje, największe na ten czas pragnienie zostania Mamą i postanowić w sercu, że jakakolwiek będzie Jego decyzja, ja nie przestanę za Nim iść.
I że czekając, nie mogę i nie chcę marnować tego czasu, który mam teraz – na gorycz i smutek.
Dwa tygodnie później zobaczyłam dwie kreski.
Z drżeniem serca powiedziałam mężowi te 3 słowa, na które tyle czekaliśmy. Radość taka ogromna…! Dziękuję Ci Panie.
Wiem, że są tacy, którzy ciągle czekają, żeby móc te słowa wypowiedzieć.
My też teraz znowu czekamy na coś innego. Znowu się co jakiś czas (często) niecierpliwie i pytam ‚ale kiedy Panie?’.
I On pokazuje nam ostatnio wyraźnie, jak ten czas czekania jest ważny. Że możemy go przejść, po pierwsze ciesząc się tym co mamy teraz (a mamy tak wiele!), a po drugie pytając ‚czego Panie chcesz nas przez to nauczyć?’
Pamiętacie biblijną historię o uczniach, którzy są w lodzi, dookoła nich wzburzone jezioro, a Jezusa z nimi nie ma? (To ta sama, w której On później do nich idzie po wodzie, a Piotr decyduje się pójść w Jego ślady).
Dopiero ostatnio, czytając ten fragment dotarło do mnie coś niesamowitego.
Pan Jezus NAKAZAŁ uczniom wejść do lodzi i przeprawić się na drugi brzeg, podczas gdy On poszedł pogadać w samotności ze swoim Tatą. To był wieczór.
Dopiero ok 3 rano postanowił wyruszyć w stronę swoich (mocno wystraszonych już zakładam) uczniów, którzy zastanawiali się pewnie ‚Gdzie jest Pan Jezus? Dlaczego zwleka, żeby przyjść? Co się z nami teraz stanie?’
I teraz uwaga! Myślicie, ze wysyłając ich na to jezioro – nie wiedział, ze za niedługo zacznie wiać mocny wiatr?!
Mówimy tu o Bogu, hello!
No pewnie, że wiedział. I mimo wszystko ich tam wysłał.
‚Ale dlaczego Panie?!’
Wszyscy dobrze znamy to pytanie, co nie?
Dlaczego Panie pozwoliłeś na ten sztorm w moim życiu? Dlaczego każesz mi czekać, aż przyjdziesz? Dlaczego nic nie układa się tak, jakbym tego chciała?
My chrześcijanie, lubimy kiedy rzeczy idą zgodnie z naszym planem… Kiedy wszystko układa się tak jak to sobie wymyśliliśmy.
‚Żebym mógł cię uratować’- usłyszałam w sercu.
On nie chce być tylko kimś, do kogo zagadam co niedzielę, czy komu raz na tydzień odśpiewam jakąś pieśń, myśląc jednocześnie o tym co zjem na obiad jak wyjdę z kościoła.
Ale widzę i doświadczam mocno w tej chwili, jak bardzo ten czas czekania jest cenny. Jak bardzo mnie wzbogaca, jak na nowo odkrywam Jego miłość, Jego łaskę, Jego obecność…
Wiec pozostaje mi wierzyć mocno, że cokolwiek On przyniesie, kiedy już przyjdzie do mnie po wodzie, będzie dobre.
odkąd pamiętam nigdy nie chciałam być mamą. z biegiem lat jednak to się zmieniło. Biorąc ślub, zdając sobie sprawę, że mój Mąż bardzo chce mieć dziecko powoli „dojrzewałam” do tego. Jednak szło mi to bardzo mozolnie. Powiedziałam Bogu, że jedynym sposobem w jaki zajdę w ciążę, będzie chyba ‚wpadka’. Tak też się stało, bez wielkiego planowania, bez ciśnienia, podczas rutynowych badań wyszła mi podniesiona beta-HCG. Jeden dzień szoku. Mojego szoku. Drugi dzień – rozwijające się nigdy wcześniej nieznane uczucie tak wielkiej Radości. Będę Mamą. Nic innego nie było ważne. Miesiąc poźniej, było już po „wszystkim”. Jedna z dziewczyn z którą leżałam na sali powiedziała mi, żebym szukała choć jednej dobrej rzeczy w tej całej sytuacji i mocno się jej trzymała. Mały Kazio uczynił ze mnie Mamę. Żadnemu człowiekowi nie udało się mnie tak zmienić – mojego myślenia o życiu, o sobie.
„Wiec pozostaje mi wierzyć mocno, że cokolwiek On przyniesie, kiedy już przyjdzie do mnie po wodzie, będzie dobre”
Było bardzo dobre.
Tak mi przykro… W takich sytuacjach tak ciężko znaleźć odpowiednie słowa. Chyba właściwie ich nie ma….Bardzo bardzo Cię ściskam i modlę się o to, żebyś czuła Jego obecność teraz szczególnie, i Jego pocieszenie. ps. Pięknie piszesz o tym wszystkim, nie przestawaj…! ;***
Takie to prawdziwe i trudne do zaakceptowania jak się ma wyznaczony przez siebie samego plan na zycie….
Oj tak… „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami”. Ale wiem, wierzę mocno, że Jego drogi są zawsze lepsze… mimo, że tak ciężko w to uwierzyć, kiedy nie jest łatwo.
Ściskam :*
Marto, Twój wpis po raz kolejny poruszył do głębi… Czytam z zapartym tchem!
Moja relacja z Bogiem ostatnio utknęła w miejscu, ciągłe pretensje, żal i zadawanie pytań: „Dlaczego tak muszę cierpieć?”, „Dlaczego tak mnie doświadczasz, mimo iż staram się być dobra?” I powoli otrzymuję odpowiedzi… tak jak chociażby poprzez Twoje cudowne świadectwo wiary.
Dzięki że jesteś! Wielu błogosławieństw za to, co robisz (ale i nie tylko ;))
Buziaki, Natalia
Ja Ci dziekuje bardzo za zachecajace slowa i zycze pokoju w sercu na ten czas pytan…:***
Dziękuję.
😘😘
Oj dzisiaj Pan Bóg przemówił do zniecierpliwionej Krzemionki przez Twój wpis …. Dziękuję :)
Sciskam mocno zniecierpliwiona Krzemionke!😘😘
Wspaniały wpis! To prawda, takie oczekiwanie pozostawia w nas wdzięczność do Boga i zaufanie, że po raz kolejny On kierował wszystkim. Warto zawsze sobie powtarzać, że On ma na względzie nasze najwyższe dobro :)
Tak, dokladnie jak mowi jeden z moich ulubionych (i nie bez powodu!) wersetow: „a wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi , którzy według postanowienia jego są powołani” xxx